poniedziałek, 2 grudnia 2013

Plac zabaw

 Listopad i grudzien w tym roku nas nie rozpieszczaja. 
Slowa zimno i mokro nie naleza do moich ulubionych.
 Ostatnio lapie sie zbyt czesto na tym, ze ich naduzywam!
W taka pogode  najczesciej mozna nas zlapac w centrach handlowych. Tam gdzie nie trzeba nosic czapek, rekawiczek, szalikow, mozna zjesc loda i poskakac w plastikowych pilkach czy powspinac sie na torze przeszkod dla najmlodszych.
Tym razem jednak zrobilismy wyjatek i udalismy sie na opustoszaly plac zabaw.

 
Pamietacie ta czape, ktora Wam sie tak podobala? 
To ta sama tylko zalozona daszkiem do tylu.
Szalik wygrzebany z maminej szafy.
Kurtke dostalismy w spadku po Antosiu od cioci Agnieszki.
Spodnie z grobego sztruksu, ktory uwielbiam. Cieplutki i stylowy :)
Rekawiczki tez w spadku ale nie pamietam od kogo :))) Jakby co - krzyczec ciotki bo to jedyne rekawiczki, ktore mozna powiedziec Diego toleruje!
To co? 
Zapraszam Was na zimny i mokry plac zabaw do wspolnej zamawy z Diegitosem :)
















6 komentarzy:

  1. drewniana łyżka chyba dostała imię od Sobie Jesteśmy "Tałycha" ;)
    Są i plusy deszczowej aury, wszystkie atrakcje na placu zabaw dla Diega !!!
    Super, grube sztruksy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnego masz młodego! Ja nieustannie zachwycam się jego usteczkami! Sama słodycz ;)
    Buziaki dla Was ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. aż ciężko mi uwierzyć, że u Was tak zimno :)
    rękawiczki czaderskie!

    OdpowiedzUsuń