poniedziałek, 1 lipca 2013

Kolory teczy...

Przez kolejny tydzien od poniedzialku do poniedzialku codziennie, w miare systematycznie, wieczorowa pora bede wstawiac krotkie posty, wyrywki z naszego zycia, wyrywki z cudzego zycia. Jednym slowem Bede sie bawic!

Sczegoly tutaj.
Zapraszam wszytskich do wspolnej zabawy!


PONIEDZIAŁEK 1 lipca: czerwony
WTOREK 2 lipca: pomarańczowy

ŚRODA 3 lipca: żółty

CZWARTEK 4 lipca: zielony
PIĄTEK 5 lipca: błękitny
SOBOTA 6 lipca: ciemnoniebieski (granatowy)
NIEDZIELA 7 lipca: fioletowy
i bonus dla kochających róż:
Poniedziałek 8 lipca - RÓŻOWY



Bawiac sie - postanowilam skozystac z okazji. 
W ciagu 8dni streszcze Wam 14miesiecy glownego bohatera tego bloga :)
Od narodzin po dzien dzisiejszy.

Dzis poniedzialek dla jednych tygodnia koniec dla innych poczatek.

K O L O R   C Z E R W O N Y!
Ps. Ostatnie zdjecie zrobione na dzien przed narodzinami malego!




Diego mial miec na imie Leonardo!
Zdjecie wykonane troche mniej niz 3miesiace przed porodem :)
Na kupie sniegu sprayem napisalismy imie naszego dziecka i date :)
Wloska niezapomniana ZIMA! ....i bledne imie :-)))))


Ja i On. 
(miesiac przed porodem)



A tu streszczenie mojego porodu!

Od 31szego tygodnia ciazy zylam w wiecznym stresie!
Szpital Faenza, szpital Ravenna. Szyjka na 5mm. 
W 33tyg szyjki brak, rozwarcie na 2centymetry i skurcze!
Sterydy, kroplowka i podtrzymywanie ciazy.... 
Dotrwalam dzielnie do 38mego tygodnia.
Ostatnie prawie 2 tygodnie ciazy spedzilam jezdzac wciaz do szpitala. Non stop krwawilam. 
Przy porodzie stracilam pol litra krwi....
 04.05.12 po kolejnej wizycie okazalo sie, ze krwawilam, poniewaz lozysko jest juz stare i zaczelo sie odklejac….szacowana waga malego 3300kg, zadnych boli i 4ladne cm rozwarcia. A ja nic nie czuje! 
Tak to mege rodzic....
Decyzja zapadla!
Przebijamy worek owodniowy nie ma co ryzykowac z odklejajacym sie lozyskiem!
Polozne zaprowadzily mnie do pokoju i kazaly sie rozgoscic i czekac az zawolaja! 
We wloszech nikomu sie nigdzie sie spieszy wiec stwierdzilismy z Antekiem, ze napewno po poludniu lub pod wieczor beda przebijac wor wiec on spokojnie zalatwi to co mial do zalatwienia.... cos zje… po obiedzie przyjezdza i zostanie juz na cale 2 dni ze mna a raczej z nami :)
Bylam podekscytowana, ze to juz dzis! WKONCU! Nie moglam w to uwierzyc!
Jednoczesnie zaczal ogarniac mnie strach na mysl, ze to juz tuz tuz….. 
O 12.30 przebili wor! Zalalam gabinet! 
Zaprowadzili mnie do sali w ktorej mialm urodzic mojego skarbusia! Bylo lozko i fotel! 
Polozylam sie na lozku podlaczyli KTG i czekamy na skurcze! 
Oj alez bylam ciekawa jak one beda wygladac!
Przedzwonilam do Antka, zeby sie nie spieszyl bo tu narazie sie nic nie dzieje, 
wiec niech spokojnie zje obiad... Wygadalam sobie :-)
Pierwsze skurcze (po okolo 15min od przebicia worka) takie sobie! 
Rozmawialam caly czas z polozna….
pytala co 10 min jak sie czuje, co czuje i jak odczowam bol w skali od 1-10.
O 13.30 odpowiedzialam jej, ze 4 (nie wiedzac, ze mialam juz rozwarcie na 7cm).
Antka jeszcze nie bylo wiec zadzwonilam po niego, zeby szybko przyjezdzal, bo plany ulegly zmianie bede rodzic lada moment! Po 10minutach bylo juz 10cm (wg mnie bol w skali od 1-10) na 7! 
Polozna zadzwonila po doktora, ze ja juz jestem gotowa! Mowiac mi, ze jesli chce moge zaczac przec!!!! 
A ja taaaaaaakie wielkie oczy na nia!!!!
Jak to juz!????
Przeciez ja jestem dopiero przy 7 w skali bolu! 
No i Antka jeszcze nie ma!
Wzielam telefon i zadzownilam do niego (przy 10cm rozwarcia i skurczach partych) …. 
na szczescie byl juz pod drzwiami!!!!
Wiec zaczelam przec!!!!
Czulam jak Diego mi pomaga! pchal sie nozkami i raczkami na swiat! 
Usmiechalam sie na sama mysl, ze juz za chwilke bedzie z nami! 
Antek zagladal jak wychodzila glowka a ja sie po nim darlam, zeby tego nie robil!
Najgorszy moment byl jak glowka malego byla juz prawie na zewtatrz… 
wydawalo mi sie, ze jak nabiore powierze to i wciagne glowke wiec prawie bez oddechu ostatni raz zaparlam najmocniej, resztakami sil...
nagle jest …uslyszalam… placz…. ale nie dziecka ….Antka!!!!!
Po chwili polozyli mi na piersi mojego synka! 
Najpiekniejszy moment w moim zyciu pomimo tego, ze kazalam go szybko zabrac aby umyc i przebrac… wydawalo mi sie, ze jest mu zimno! A to ja tremalam nie on!!!!!!!
Antek przecial pepowine nadal beczac….
Peklam tylko troszke, 2 szwy… ale bolalo jak cholera!
O 14.09 w niespelna  poltory godziny od odejscia wod urodzil sie Diego! 
Piccolo grande amore. Mala ale jakze wielka nasza milosc!
10pkt! 3430kg, 51cm :)




7 komentarzy:

  1. Wow! Ile czwrwonych zdjęć :))) super!
    Jak dziś pamiętam, jak to na bieżąco oglądałam rosnącego Diegitosa w swojej mini willi :)
    Miłej zabawy :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko czerwone:) hahha- a na stworzenie pamiętnika mam też fajną zabawę- ale na razie - tęczowy tydzień:) - już nie mogę doczekać się co wymysliłaś pomarańczowego:)

    OdpowiedzUsuń
  3. wszystko czerwone :d fajnie
    czekam na pozostałe kolorki...

    Mój brzusio tez była malutki na dzień przed porodem, w szpitalu kobietki myślały, że sobie jaja robię :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty masz szaleństwo w głowie. Co się z Tobą dzieje? :D

    Zabawy w pytania, tęczowy tydzień. Co następne?

    Aż ciśnie mi sie na usta pewne pytanie ;)

    Czerwone?

    Kojarzy mi się jedynie comiesieczny ból.

    Ps. W skali 1-10 7 to mega ból. Przy 10 nie byłabyś w stanie mówić, chodzić, ruszyć się. Ja też pamiętam, że mój ból miał 7, bo bolało, bardzo, ale... świadomość, ze to już za moment, za chwilę, za sekundę powoduje, że nie myślimy o bólu aż tak :) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. powiem tylko WOW :) Piękne po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow!! Jesteście śliczni cała wasza trójka, mimo iż ciąża zagrożona, cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. szybki poród to o takim marzyłam... ale siłą rzeczy niestety bóle krzyżowe dały mi w kość! urocza rodzinka:*
    "inst.bosackoooo"

    OdpowiedzUsuń